Przez dziesięciolecia nieprzejrzysty i głęboko niesprawiedliwy mechanizm prawny umożliwiał Kościołowi katolickiemu przejmowanie nieruchomości, które ze względu na swoją historię, przeznaczenie i sposób finansowania powinny należeć do społeczeństwa. Chodzi o tzw. immatrykulację – proces, który chroniony przez prawo przedkonstytucyjne i dekret rządu Aznara z 1998 roku, przekształcił Kościół w największego właściciela nieruchomości w Hiszpanii, a prawdopodobnie także w całej Unii Europejskiej. Ten kontrowersyjny mechanizm pozostawił szczególnie głębokie piętno na Wyspach Kanaryjskich.
Skala problemu na Wyspach Kanaryjskich
W latach 1998-2015 Kościół katolicki dokonał immatrykulacji 532 nieruchomości na archipelagu kanaryjskim. Ta liczba sama w sobie jest znacząca, ale prawdziwy problem ujawnia się, gdy przeanalizujemy pochodzenie tych nieruchomości. Aż 76% z nich – czyli 407 obiektów – nie posiadało żadnego certyfikatu potwierdzającego własność kościelną. Kościół po prostu złożył oświadczenie, że majątek ten należy do niego “od niepamiętnych czasów”, nie przedstawiając żadnych dokumentów, a rejestr gruntów to zaakceptował.
Za symboliczną opłatę w wysokości zaledwie 25 euro za nieruchomość, instytucja kościelna przejęła na własność obiekty warte łącznie wiele milionów euro. To precedensowa operacja, której legalność została zakwestionowana przez międzynarodowe instytucje.
Rozkład immatrykulacji według wysp
Owe 76% nieruchomości, które Kościół przejął na wyspach w latach 1998-2015 bez dokumentów własnościowych, rozkłada się następująco:
- La Gomera: wszystkie 21 nieruchomości bez dokumentów
- La Palma: 53 z 56 nieruchomości
- El Hierro: 17 z 19 nieruchomości
- Gran Canaria: 110 ze 136 nieruchomości
- Lanzarote: 34 z 38 nieruchomości
- Teneryfa: 117 ze 161 nieruchomości
- Fuerteventura: 53 ze 102 nieruchomości
Przykład La Laguny – miasta światowego dziedzictwa
Szczególnie wymownym przykładem jest La Laguna – miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kościół posiada tam 114 nieruchomości zwolnionych z podatku od nieruchomości (IBI) o łącznej wartości katastralnej wynoszącej 40,3 miliona euro. Spośród nich 28 zostało zapisanych w rejestrze gruntów w omawianym okresie, a 25 – bez jakiegokolwiek dokumentu, który uzasadniałby takie działanie.
Społeczeństwo wciąż czeka, aż władze miasta podejmą konkretne działania zmierzające do odzyskania tego, co prawnie należy do wszystkich obywateli. Podobne przypadki powtarzają się w Los Realejos, Teguise, Güímar i Las Palmas de Gran Canaria.
Co naprawdę kryje się za immatrykulacją
Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie chodzi tutaj wyłącznie o kościoły. W grę wchodzą także place, działki budowlane, domy mieszkalne i lokale użytkowe, które od wieków stanowiły dziedzictwo wspólnotowe. Były one budowane i utrzymywane wysiłkiem oraz z pieniędzy lokalnych społeczności.
Prawdziwy cel immatrykulacji nie polegał na zapewnieniu “bezpieczeństwa prawnego”, jak oficjalnie twierdzono. Chodziło raczej o stworzenie możliwości sprzedaży, wynajmu lub obciążenia hipoteką nieruchomości, które w rzeczywistości należą do wszystkich obywateli. Proces ten został opisany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka jako arbitralny i niekonstytucyjny, głównie ze względu na naruszenie fundamentalnej zasady rozdziału kościoła od państwa.
Prawne konsekwencje i brak działań naprawczych
Mimo że prawo regulujące immatrykulację zostało zmienione w 2015 roku, wpisy dokonane przed tą datą nie zostały unieważnione. Kościół zachował wszystko, co wcześniej nabył. Co więcej, rząd państwowy zaakceptował dane dostarczone przez Kościół, faktycznie legalizując tę cichą grabież majątku publicznego. Organizacje Europa Laica i Canarias Laica od lat domagają się prawnego odzyskania bezprawnie przejętych nieruchomości.
Obowiązki i możliwości kanaryjskich gmin
W obliczu tej sytuacji kanaryjskie rady miejskie mają zarówno prawny obowiązek, jak i konkretne narzędzia do działania. Ustawa o dziedzictwie zobowiązuje je do obrony własności publicznej i podjęcia niezbędnych kroków prawnych w celu jej odzyskania. Niektóre gminy już to robią, prowadząc spory sądowe dotyczące bezprawnie przejętych placów i parków, choć z mieszanymi rezultatami.
Problem w tym, że zaledwie 13 z 88 kanaryjskich gmin odpowiedziało na wniosek o udzielenie informacji na temat nieruchomości należących do Kościoła i zwolnionych z podatku IBI. Wniosek ten został złożony przez Parlament Wysp Kanaryjskich, co pokazuje skalę braku transparentności w tej sprawie.
Wezwanie do działania
Nadszedł czas, aby kanaryjskie instytucje – począwszy od lokalnych rad, przy wsparciu rządu autonomicznego – podjęły aktywną rolę w odzyskiwaniu zrabowanego dziedzictwa publicznego. Niezbędna jest pełna i przejrzysta inwentaryzacja wszystkich nieruchomości przejętych w ramach immatrykulacji, a także zdecydowane działania prawne mające na celu odwrócenie wpisów dokonanych z naruszeniem prawa i elementarnego zdrowego rozsądku.
To, co ludzie wspólnie zbudowali i co jest utrzymywane z publicznych dotacji – czyli z pieniędzy wszystkich podatników – musi ponownie należeć do całego społeczeństwa. Zasada ta powinna obowiązywać zarówno w przypadku meczetu w Kordobie, jak i katedry w La Laguna.
Kwestia sprawiedliwości i demokracji
To przede wszystkim kwestia sprawiedliwości historycznej i demokratycznych standardów. Wyspy Kanaryjskie nie mogą pozwolić, by ich kulturowe i zbiorowe dziedzictwo pozostało w prywatnych rękach dzięki procedurze, która obnaża deficyty demokratyczne w hiszpańskim systemie prawnym.
Obywatele muszą być w pełni informowani o skali problemu i powinni domagać się od swoich przedstawicieli konkretnych działań. Grabież majątku publicznego odbywała się po cichu, ale jego odzyskanie nie może przebiegać w milczeniu. Należy przekształcić tę sprawę w głośne wezwanie skierowane do wszystkich instytucji: prawdziwy rozdział Kościoła od państwa i odzyskanie własności publicznej, którą Kościół katolicki bezprawnie przywłaszczył sobie poprzez mechanizm immatrykulacji. Cezarowi oddajmy to, co cesarskie – a społeczeństwu to, co społeczne.

