Rowerzyści jadą na szczyt klimatyczny COP30 przez Teneryfę

Rowerzyści jadą na szczyt klimatyczny COP30 przez Teneryfę

W zeszłym roku Francuz Antoine Polliand wyruszył na przygodę życia. Odkurzył swój stary czerwony rower i pedałował przez pół świata, pokonując ponad 4000 kilometrów z Paryża do Azerbejdżanu. Jego celem było dotarcie na najważniejszy międzynarodowy szczyt klimatyczny na naszej planecie – Konferencję Stron (COP) – aby pokazać zgromadzonym tam politykom, że inna forma mobilności nie jest utopią, lecz realną i korzystną alternatywą dla miast i ich mieszkańców.

Postój na Teneryfie w drodze do Brazylii

W miniony weekend Polliand zawinął do portu w Santa Cruz de Tenerife na krótki postój, zanim popłynie dalej do swojego kolejnego celu: amazońskiego miasta Bélem w Brazylii. To właśnie tam za zaledwie miesiąc odbędzie się szczyt COP30 – najważniejsze na świecie międzynarodowe negocjacje w sprawie zmian klimatu.

Młody aktywista płynie żaglówką Avontuur wraz z 15 innymi członkami załogi, w większości aktywistami klimatycznymi. Statek wypłynął z Lizbony zaledwie tydzień temu. Kiedy Polliand schodził na ląd, przyznał, że po pięciu dniach na morzu wciąż czuje “ruch łodzi”.

Pierwsze wrażenia ze stolicy Teneryfy

Jego pierwsze wrażenia z Santa Cruz były takie, że miasto nie oferuje wystarczającej infrastruktury dla rowerzystów. To spostrzeżenie stanowi istotny punkt odniesienia dla jego misji – pokazania, jak wiele miast na świecie wciąż nie dostosowało się do potrzeb zrównoważonej mobilności.

Ruch Bike Ride for Climate Protection

Polliand reprezentuje 900 rowerzystów z różnych krajów, którzy tworzą ruch Bike Ride for Climate Protection. Organizacja opowiada się za wdrożeniem dziesięciu środków promujących zrównoważoną mobilność we wszystkich miastach na całym świecie. Wśród postulatów znajdują się: budowa większej liczby ścieżek rowerowych, szkolenia w szkołach dotyczące jazdy na rowerze, organizacja imprez rowerowych, promowanie kultury rowerowej oraz zachęcanie do korzystania z rowerów towarowych do dostaw miejskich.

“42% dostaw miejskich może być realizowanych na rowerze” – podkreśla młody aktywista. “W zeszłym roku przejechaliśmy na rowerach 7000 kilometrów – ponieważ w różnych momentach zbaczaliśmy z głównej trasy, aby dotrzeć do innych miast – i było nas 200 rowerzystów. W tym roku jest nas już 900” – wyjaśnia.

Sztafeta rowerowa zamiast samotnej podróży

Jak tłumaczy Polliand, nie jedna osoba pokonuje całą trasę. “W zeszłym roku zrobiliśmy sztafetę między 200 osobami” – podkreśla aktywista. W dużych miastach może pedałować nawet 10 rowerzystów jednocześnie.

Nie był to pierwszy raz, kiedy ktoś pojechał rowerem na szczyt COP, ale po raz pierwszy zorganizowano się zbiorowo. “Zawsze znajdzie się aktywista klimatyczny, który to robi, ale nie nagłaśnia tego, ponieważ jego jedynym celem jest po prostu podróż bez konieczności wsiadania do samolotu” – mówi Polliand.

Od indywidualnej podróży do lobby rowerowego

Jednak po latach obserwowania zniszczeń spowodowanych zmianami klimatu w różnych częściach świata, Polliand i jego koledzy poczuli, że muszą pójść o krok dalej. “Musieliśmy być dużą grupą, jak lobby rowerowe, aby móc skutecznie rozpowszechniać informacje” – podkreśla.

Inicjatywa rozpoczęła się w czerwcu 2024 roku w Paryżu, mieście, w którym mieszkała większość członków grupy. Wybór miejsca startu był także ukłonem w stronę lokalizacji, gdzie w 2015 roku podpisano Porozumienie Paryskie – najważniejszy traktat klimatyczny w historii.

Czy ich obecność może zmienić politykę klimatyczną?

Pomimo powszechnego przekonania, że takie spotkania są bardziej wydarzeniem pokazowym niż miejscem, w którym osiągane są doniosłe porozumienia, Polliand wierzy, że ich obecność może mieć realny wpływ na politykę klimatyczną wielu miast na całym świecie.

“Myślę, że nasz projekt jest dobry, ponieważ pracujemy na wszystkich poziomach: jedziemy do miast, aby spotkać się z organizacjami pozarządowymi, rozmawiamy z nimi – jak ConBici w Hiszpanii – następnie z władzami lokalnymi, a na końcu z uczestnikami COP, gdzie spotykamy się również z przedstawicielami gmin i ministerstw, którzy mogą działać” – podkreśla.

Rower w planach klimatycznych – wciąż za mało

Jak wyjaśnia aktywista, tylko 17% obecnych światowych planów klimatycznych wspomina o rowerze jako opcji zrównoważonej mobilności. “Niektórzy mówią o nich tylko tyle, że dobrze byłoby je mieć” – zaznacza z rozczarowaniem.

Paryż wzorem, Madryt przestrogą

Po rowerowej podróży po Europie Polliand nie ma wątpliwości: jednym z najlepszych przykładów zrównoważonego rozwoju jest Paryż. “Pięć lub dziesięć lat temu nie było tam prawie nic dla rowerów, ale po pandemii zdecydowano się na budowę większej liczby ścieżek rowerowych i sytuacja się odwróciła” – podkreśla.

Jak wyjaśnia, nie był to łatwy proces, ponieważ napotkali “te same wymówki co zawsze” ze strony kierowców samochodów. “Teraz na niektórych pasach są nawet korki rowerowe” – podkreśla z satysfakcją.

Przeciwnym przypadkiem jest jego zdaniem Madryt. “Byliśmy tam miesiąc temu i nasze doświadczenia były okropne” – mówi wprost. Polliand i jego koledzy nie mogli znaleźć ani jednego bezpiecznego miejsca dla rowerów. “Wszystko jest dla samochodów i nie rozumiemy tego, ponieważ ulice są tak szerokie” – dodaje.

W drogę przez Atlantyk

Z ciężarem odpowiedzialności i oczekiwaniem na przygodę, Polliand wyruszył dziś na Atlantyk. “Mamy nadzieję, że wysiłek, który podjęliśmy, wystarczy, aby zmusić ich do wysłuchania naszych żądań klimatycznych” – podsumowuje z nadzieją w głosie.

rowerzysta na COP30

Źródło

Scroll to Top
Share via
Copy link