zanieczyszczenie plaz telde gran canaria aquanaria

Plażowe widmo w Telde. Co zabiło tysiące ryb i zamknęło plaże?

Plaże widma w Telde

– W zwykłą środę na plażach Melenara i Salinetas w Telde (Gran Canaria) byłoby tyle ludzi, że zgubiłbyś się, próbując ich policzyć – mówi 63-letni mieszkaniec, Luis Santana. Ale to nie jest zwykła środa. Od nieco ponad miesiąca obie plaże, wraz z trzema innymi w gminie, pozostają zamknięte. Powód? Masowa śmierć tysięcy okoni morskich z farmy rybnej położonej zaledwie kilkaset metrów od wybrzeża. Do lądu nieprzerwanie docierają rozkładające się resztki organiczne, rodzaj tłustej maź, która wciąż pojawia się w codziennych analizach Departamentu Zdrowia Publicznego rządu Wysp Kanaryjskich.

– Ponieważ nie wiadomo, jak narażenie na te zanieczyszczenia może wpłynąć na zdrowie, rekomendacja zamknięcia plaż pozostaje w mocy – przyznaje rzeczniczka regionalnego Ministerstwa Zdrowia. Decyzję respektuje zarządzający plażami Urząd Miejski w Telde. Żadna z administracji nie wie, kiedy woda znów będzie czysta. Nie mają też pojęcia, co mogło zabić tysiące ryb hodowlanych i wywołać tę katastrofę.

Gdzie się podziali turyści?

Tymczasem na piasku, gdzie wcześniej leżały ręczniki i parasole, teraz królują mewy, swobodnie hasające jak w najcięższych miesiącach pandemii koronawirusa – wspomina 39-letni Francisco González, również mieszkaniec. Ratownicy w tych dniach pilnują, czy jakiś nieświadomy spacerowicz nie wejdzie do morza, jak gdyby nigdy nic. Nad stanem wód czuwa dron. Gości praktycznie nie ma. Ani zagranicznych, ani lokalnych.

Restauracje i kawiarnie w okolicy zaczynają tracić cierpliwość. – Wściekłość jest ogromna. Pracujemy na minimalnych obrotach. Teraz ktoś przyjdzie i wypije kawę, ale wcześniej ten, kto szedł na plażę, kupował jeszcze kanapkę i napój – lamentuje 40-letnia Ana Florido, pracownica jednego z lokali. – Tak złego miesiąca? Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Nikt do nas nie przyszedł, żeby porozmawiać ani żeby zapytać, jak się mamy – dodaje.

W sąsiednim sklepie 47-letni Miguel przedstawia podobną rzeczywistość. Spadek obrotów sięga ponad 50%. – Turyści zagraniczni już nie przychodzą. Musieliśmy skrócić godziny otwarcia, bo nie opłaca się mieć interesu otwartego cały dzień. To szkodzi pod każdym względem. Czasami więc musieliśmy zamykać wcześniej. Cokolwiek było konieczne – podkreśla.

Farma wraca do normalności, plaże nie

W tym samym czasie, gdy tarasy gastronomiczne walczą o przetrwanie, mała łódź kursuje tam i z powrotem między Portem Taliarte a kontrowersyjnymi klatkami morskimi. – Działalność tam wróciła do normy kilka tygodni temu – zapewnia Pedro Sánchez, dyrektor handlowy i marketingu firmy koncesjonariusza, Aquanaria. A więc okonie znów robią to, co robią, gdy rosną w niewoli: tuczą się, by trafić na sprzedaż. – Wszystko jest czyste od prawie miesiąca – twierdzi Sánchez. Ale wokół farmy – wciąż nie.

Prokuratura Ochrony Środowiska prowincji Las Palmas wszczęła dochodzenie 17 października po złożeniu zawiadomienia przez samą firmę. Śledztwo powierzono Służbie Ochrony Przyrody Guardia Civil (Seprona), by ustalić źródło i sprawcę zanieczyszczenia. Źródła w Guardii Civil wskazują, że wciąż badają, co zabiło – według szacunków rządu regionalnego – 1500 okoni z Aquanarii.

Dwie sprzeczne wersje wydarzeń

Firma ma własną hipotezę. Uważa, że ryby mogły zabić obce zanieczyszczenie o wyglądzie chemicznym, pochodzące z pobliskiego miejskiego kolektora ściekowego. – Rybak zaalarmował nas o tym 3 października i od tego dnia personel techniczny wykrył gwałtowną zmianę w zachowaniu ryb i warunkach wody – dodają przedstawiciele Aquanarii. – Niedługo potem stwierdzono nienormalną i postępującą śmiertelność o dewastujących konsekwencjach.

Zdaniem Sáncheza jest wiele dowodów na to, co się stało. Twierdzi, że Aquanaria posiada dokumentację łączącą to domniemane nielegalne zrzutnie (o którym później prezydent rady wyspy, Antonio Morales, mówił, że mógł to być siarkowodór) ze śmiertelnością okoni. Przekonuje, że firma działała z pełną przejrzystością i odpowiedzialnością, niezwłocznie informując wszystkie władze. I ma poczucie, że to oni są głównymi poszkodowanymi w tym epizodzie, jak wskazała spółka w komunikacie z 31 października. – Szacowana wartość bezpośrednich strat przekracza 15 milionów euro – kwantyfikuje przedsiębiorstwo, dodając, że kwota ta nie obejmuje innych kosztów ubocznych ani szkód wizerunkowych i handlowych.

Skala problemu i satelitarne ślady

Zanieczyszczenie tymczasowo dotknęło także resztę południowo-wschodniego wybrzeża Gran Canarii oraz centrum Ecoaqua, instytut akwakultury Uniwersytetu w Las Palmas de Gran Canaria (ULPGC), który odnotował przypadek masowej śmiertelności podobny do zgłoszonego przez firmę z Kantabrii. Instytucja obliczyła, że 5% całkowitej biomasy ryb w jej obiektach (około 500 sztuk) miało uszkodzenia skrzeli, które ograniczyły zdolność oddechową, utrudniając i uniemożliwiając wymianę tlenu. Zdaniem Sáncheza centrum używa wody z tego samego obszaru co klatki morskie. Stąd możliwy związek.

Obrazy satelitarne przeanalizowane przez „Canarias Ahora” pokazują białawą plamę pochodzącą z kolektora 222 – tego, który Aquanaria wskazuje jako źródło zanieczyszczenia – w dniu 3 października, tego samego, w którym rybak alarmował o zapachu „kanalizacji, chemikaliów”. To autoryzowany kolektor, zarządzany przez publiczny zakład wodny w Telde, który odprowadza do morza ścieki komunalne z dwóch oczyszczalni: Ojos de Garza i Silva.

Gmina kontra firma: bitwa o narrację

Sánchez zapewnia, że obserwował śmiertelność dzikich ryb poza klatkami. I że nie było jej więcej, ponieważ każde zwierzę ucieka stamtąd. Ale ten ślad widoczny na obrazie nie wydaje się nowością. Kolejne zdjęcie z 3 września, czyli miesiąc wcześniej, również pokazuje praktycznie identyczną plamę. Co więcej, Spółdzielnia Rybacka Melenara nie zaobserwowała żadnych zaburzeń w faunie morskiej tego miejsca przez cały ten czas – informował portal TeldeActualidad.

Urząd Miejski w Telde szybko odrzucił hipotezę o zanieczyszczeniu chemicznym po przeprowadzeniu dwóch pobrań próbek w dniach 15 i 16 października, które wykazały normalne parametry bez śladów skażenia chemicznego. I od tamtej pory walka o narrację między firmą a samym magistratem nie ustaje. Kolektor jest własnością gminy. A zanieczyszczenie się rozproszyło. – Jeśli zrobili analizę w połowie października, już niczego nie było [do analizy] – broni się Sánchez, który oskarżył władze Telde o bierność i pozostawienie Aquanarii samej sobie w pierwszych tygodniach katastrofy, mimo że – jak twierdzi – informowano je szczegółowo od 9 października.

– Jedynymi istniejącymi, zweryfikowanymi wynikami, które przekazano opinii publicznej, są te przeprowadzone przez sam magistrat Telde, które wykluczają, aby w dniach 15 i 16 października istniało jakiekolwiek zanieczyszczenie, o które oskarża się początkowo bez dowodów – oświadczył burmistrz Juan Antonio Peña niedługo po tym, jak setki mieszkańców Telde zaprotestowało w połowie listopada przeciwko zanieczyszczeniu.

Głos ekologów: problem tkwi w farmie

Platforma Obywatelska na rzecz Czystego Wybrzeża denuncjuje brak wiarygodnych informacji ze strony administracji. Organizacja odrzuca teorię zrzutni wysuwaną przez Aquanarię, ponieważ jej zdaniem przeczy ona zachowaniu morza, ignoruje ponad 20-letnią historię oddziaływania klatek morskich i ma na celu odwrócenie uwagi od prawdziwego źródła zanieczyszczenia wyłącznie dla ochrony interesów ekonomicznych.

Hipoteza, która zyskuje coraz większą siłę wśród mieszkańców, wskazuje bezpośrednio na funkcjonowanie i lokalizację farmy rybnej jako zapalnik katastrofy. 69-letni edukator środowiskowy i jeden z założycieli kolektywu Turcón-Ekolodzy w Działaniu, José Manuel Espiño, wyjaśnia, że nagromadzenie odchodów i resztek paszy dla ryb na dnie klatek, w połączeniu z wysokimi temperaturami, które w tych tygodniach odnotowano na Kanarach, mogło sprzyjać proliferacji bakterii wytwarzających siarkowodór (H2S). Gaz ten w kontakcie z wodą zamienia się w kwas siarkowodorowy, zdolny wypalić skrzela ryb.

Fakt, że pracownik Aquanarii alarmował o zagrożeniach biologicznych w klatkach na kilka dni przed wybuchem całej sprawy – jak podał Teldeactualidad – wzbudził jeszcze więcej wątpliwości. – Są doświadczenia, by wiedzieć, że to, jeśli nie jest bardzo dobrze uregulowane, jeśli nie jest z dala od wybrzeża, jeśli nie dba się o czystość dna, jest ruiną dla mórz. Skoro więc to wszystko wiadomo, jak można na coś takiego pozwolić? To nic innego jak inny rodzaj kolonizacji – krytykuje Espiño.

Koszty społeczne i koniec koncesji

szlaki na teneryfie przystanek rodzinka banner v1 square

Mieszkaniec Telde przypomina, że Norwegia, lider w produkcji łososia, zgłaszała epizody masowej śmiertelności tych ryb w instalacjach akwakultury z tego samego powodu, jego zdaniem, co na kanaryjskim wybrzeżu: narażenia na siarkowodór z powodu nagromadzenia odpadów organicznych.

Espiño ogólnie atakuje farmę rybną. Zapewnia, że zniknął łańcuch troficzny, który istniał przy brzegu, wspomina o przypadkach infekcji uszu, skóry i dróg moczowych u osób, które miały kontakt z wodą przed zamknięciem plaż, i argumentuje, że wizerunek krystalicznie czystych wód charakteryzujący Kanary jest w niebezpieczeństwie. – Anulowano rezerwacje w domach wakacyjnych po tym, jak stało się wiadome, że plaże są zanieczyszczone. Wszystkie restauracje w okolicy przyznają, że przeżywają recesję. Tablica „Nie dla klatek” nie jest bezpłatna. Jest, ponieważ kończy się nam jedyne aktywne dobro, jakie mamy, czyli wody i nasze plaże, i ponieważ to doprowadza ludzi do ruiny – konkluduje honorowy przewodniczący Turcón-Ekolodzy w Działaniu.

Aquanaria ogłosiła, że jej klatki przy plażach Melenara i Salinetas zostaną zdemontowane w 2029 roku, kiedy zakończy się jej koncesja, a może nawet wcześniej. Znajdują się one nieco ponad 400 metrów od brzegu, w strefie zakazanej dla akwakultury zgodnie z planem regulującym ten sektor na Kanarach, zatwierdzonym w 2018 roku. Instalacja firmy z Kantabrii działa od 1999 roku. Produkuje się w niej około 650 ton rocznie okoni i dorad. W momencie wystąpienia epizodu zanieczyszczenia farma była zapełniona w około 60%.

Źródło

Przewijanie do góry
Share via
Copy link