Podróż do Las Vegas w gminie Granadilla de Abona to jak odkrycie oazy spokoju pośród turystycznego wiru południowej Teneryfy. Sosnowy las stopniowo wyłania się z ochrowego krajobrazu niczym zielone pociągnięcia pędzla na płótnie artysty. Wejście do miejscowości zaskakuje: gęsta grupa sosen otacza tablicę wyrzeźbioną w szorstkim kamieniu z napisem “Las Vegas. Historyczne miasto Granadilla de Abona”.
Dawna stolica, dziś zapomniana wioska
Ta niewielka miejscowość była niegdyś centrum administracyjnym całej gminy po hiszpańskim podboju Wysp Kanaryjskich. Żyzne ziemie i obfitość wody sprawiły, że w XVI wieku Las Vegas stanowiło jedną z najważniejszych osad w tej części wyspy. Nazwa miejscowości pochodzi od geologicznego obiektu, na którym obecnie mieszka około dwudziestu osób. Niektórzy z nich przyznają otwarcie, że czują się opuszczeni przez resztę świata.
Etnograficzne skarby ukryte w górach
Las Vegas to prawdziwa skarbnica dziedzictwa kulturowego i etnograficznego. W każdym zakątku wioski można odkryć ślady dawnej świetności: piece do suszenia owoców, stojaki do suszenia fig, pustelnię Najświętszej Maryi Panny z La Esperanza wzniesioną w XVI wieku, dzwonnicę, która “rośnie każdego roku” – bo mieści się w koronie sosny, tradycyjny taniec Danza de Varas, młyn wodny oraz domy wykute w jaskiniach. Wszystkie te elementy “opowiadają” o chwalebnej przeszłości, która w teraźniejszości milknie z powodu braku niemal wszystkiego.
Życie bez podstawowych udogodnień
Mieszkańcy Las Vegas, zwani vegueros, nie mają w zasięgu ręki żadnych podstawowych usług. Nie znajdziemy tu barów, sklepów ani transportu publicznego. “Ludzie podziwiają tutejszy spokój, ale jestem pewien, że niejedna osoba nie wytrzymałaby tu dłużej niż tydzień” – ostrzega Juan Antonio Casanova, jeden z mieszkańców wioski.
Casanova mówi o Las Vegas z głębokim wzruszeniem: “Jeśli opowiadam ci o Las Vegas, robię to z uczuciem. Moja babcia i matka pochodziły stąd. Spędziłem tu całe lato i długie okresy życia, a nadal przyjeżdżam tu co tydzień”. Mieszka w El Médano, ale kupił tutaj działkę, na której zbudował dom “pasujący do otoczenia. Nie zamierzałem stawiać nowoczesnej budowli o architekturze, którą mam wokół siebie w mieście” – wyjaśnia, wskazując na “duże patio”.
Dom z historią i tradycją
Jego posiadłość to połączenie trzech nieruchomości, obecnie zunifikowanych, które mają duży pokój na świeżym powietrzu z “zawsze otwartymi drzwiami”. Wcześniejszą właścicielką była Carmela Peraza, która miała w środku prasę do wina, z której korzystali wszyscy sąsiedzi – wspomina swoje dzieciństwo. “To klejnot” – mówi z pewnym smutkiem, odnosząc się do gospodarstwa – “ale władze nic nie robią”. To uczucie podzielają inni mieszkańcy, tak bardzo przywiązani do tego terytorium, że czują jego zew, potrzebę powrotu do miejsca, w którym się urodzili lub gdzie byli szczęśliwi.
Życie w jaskiniach i walka o tradycje
Cándido Pérez urodził się w jednej z jaskiń zaledwie sto metrów od centrum wioski. W jego rodzinie było dwanaścioro dzieci. Zajmuje się uprawą ziemi, choć w Las Vegas “niewielu ludzi zajmuje się rolnictwem. Jest nas czterech” – przyznaje. Podczas gdy rolnictwo upadało, turystyka wiejska zyskuje na znaczeniu: “Kiedyś było kilka domków wakacyjnych, a teraz jest ich sześć”.
Wokół wioski rozciąga się rozległa sieć szlaków pieszych prowadzących we wszystkich kierunkach. Kilku wędrowców przemierza ciche uliczki o każdej porze dnia. “Ja wyznaczyłem tę sieć ścieżek” – mówi Pérez, dodając, że “podobnie jak park etnograficzny przy wejściu. To są stojaki do suszenia owoców”. Park, o którym mówi, znajduje się przy wejściu do dzielnicy medianías: drewniane stoły wewnątrz drewnianych konstrukcji, na których pozostawiano figi do wyschnięcia. Był to sposób na konserwowanie żywności, aby przetrwała mroźną zimę.
Ekstremalny klimat i naturalne klimatyzatory
Pomimo położenia na południu Teneryfy, Las Vegas ma ekstremalny klimat ze względu na wysokość 650 metrów nad poziomem morza. Jeśli chodzi o temperaturę, ten veguero doskonale wie, jak działają jaskinie. “Mieszkanie w nich to jeden z najlepszych sposobów na życie. To mieszkania bioklimatyczne: latem wchodzisz, a temperatura wynosi 12 lub 13 stopni. Czujesz się, jakbyś miał klimatyzację. Zimą jest odwrotnie – panuje przyjemne ciepło. Moi rodzice i rodzeństwo byli pośrednikami jednego z właścicieli ziemskich w Las Vegas” – wspomina.
Exodus mieszkańców i walka o zachowanie pamięci
Rodzina Péreza wyemigrowała do Santa Cruz w latach 70. ubiegłego wieku. Był to okres, kiedy wioska doświadczyła dramatycznego odpływu ludności – podobne doświadczenie miał również Casanova. Potwierdzają to dane miejskiego spisu powszechnego. Te informacje, jak również cała historia wioski, zostały zebrane w książce “Las Vegas. Lugar histórico” autorstwa oficjalnego kronikarza Granadilla de Abona, Emiliano Guilléna Rodrígueza. To dokument, który mieszkaniec Las Vegas przechowuje jak skarb i na którym opiera każdą ze swoich opowieści. “Książka jest wyprzedana. Chcemy, aby ratusz wydał drugie wydanie” – postuluje.
Realia codziennego życia
Bukoliczne życie w Las Vegas ma jednak swoją ciemniejszą stronę. Anonimowy sąsiad, idąc uliczką, mówi wprost: “to nie jest życie. Żeby kupić zwykłą butelkę wody, trzeba przejechać 30 kilometrów”. Prawda jest taka, że najbliższy sklep znajduje się w Chimiche, trzy kilometry dalej – to około pięciu minut jazdy samochodem. Ale odległość w Las Vegas to zupełnie inne pojęcie niż w reszcie świata.