Wysoki Trybunał Sprawiedliwości Wysp Kanaryjskich podtrzymał wyrok skazujący na 5 lat więzienia sprawcę brutalnej napaści na turystę w tramwaju na Teneryfie. Mężczyzna musi dodatkowo zapłacić 26 tysięcy euro – tysiąc na pokrycie kosztów leczenia i 25 tysięcy jako odszkodowanie za zadane cierpienia.
Brutalna napaść bez powodu
Do dramatycznego zdarzenia doszło 27 stycznia ubiegłego roku o godzinie 22:40 na przystanku Guajara. Turysta podróżował tramwajem z żoną, gdy zauważył trzech młodych mężczyzn, którzy zaczęli go prowokować pytaniami, dlaczego na nich patrzy. Pomimo widocznego dyskomfortu ofiary, agresorzy nie ustąpili w swoich prowokacjach.
Sytuacja eskalowała, gdy turysta wstał, aby zapytać o lokalizację najbliższego przystanku. W tym momencie jeden z napastników podszedł do niego i bez ostrzeżenia ciął go ostrym przedmiotem od ucha do ust po lewej stronie twarzy. Mężczyzna zdołał uniknąć drugiego cięcia, które jedynie przebiło jego kurtkę.
Szybkie zatrzymanie sprawcy
Sprawca wykorzystał zatrzymanie tramwaju do ucieczki, jednak jego wolność nie trwała długo. Kilka godzin później został aresztowany w La Laguna i trafił do aresztu tymczasowego, gdzie przebywał do czasu procesu. Narzędzie użyte do ataku nigdy nie zostało odnalezione.
Ofiara napaści wymagała natychmiastowej pomocy medycznej i chirurgicznej. Leczenie ran trwało dziesięć dni, ale konsekwencje ataku okazały się trwałe – na twarzy mężczyzny pozostała znaczna blizna w kształcie litery “J”, powodująca umiarkowane, ale widoczne uszkodzenia estetyczne.
Obrona bez skutku
Adwokaci oskarżonego próbowali podważyć dowody przed Wysokim Trybunałem Sprawiedliwości. Argumentowali, że nie ma bezpośrednich dowodów na autorstwo ich klienta, zeznania świadków dotyczące ubrania są sprzeczne, nikt nie widział bezpośrednio momentu ataku, a nagrania z kamer nie pozwalają jednoznacznie wskazać sprawcy.
Sąd zdecydowanie odrzucił te argumenty. W uzasadnieniu podkreślono, że pokrzywdzony wielokrotnie i konsekwentnie opisywał przebieg ataku, wskazując sprawcę. Nie znaleziono żadnych motywów, które mogłyby skłonić go do fałszywych oskarżeń. Co więcej, jego relacja była zgodna z zeznaniami żony oraz innych świadków.
Jednoznaczne dowody winy
Kluczowym dowodem okazało się rozpoznanie sprawcy przez ofiarę podczas konfrontacji. Dodatkowo pracownik służby zdrowia, który przypadkowo był świadkiem zdarzenia i udzielał pierwszej pomocy, również potwierdził tożsamość napastnika.
“Obecnie skazany mężczyzna jest doskonale rozpoznawalny na nagraniach, które są bardzo wyraźne i kolorowe, a opis fizyczny i ubranie w pełni pokrywają się z opisem wszystkich świadków” – stwierdziło w uzasadnieniu sądu.
Strażnicy tramwajowi również wskazali na jego autorstwo po przeanalizowaniu nagrań z kamer bezpieczeństwa. Okazało się ponadto, że oskarżony był znaną osobą, która regularnie korzystała z tramwaju.
Odrzucenie argumentów o niepoczytalności
Obrona próbowała również wykorzystać argument o ograniczonej poczytalności sprawcy. Twierdziła, że był on pod wpływem narkotyków zażywanych przez kilka dni, cierpi na chorobę psychiczną i nie przyjmował leków, przez co nie pamięta przebiegu zdarzenia.
Sąd stanowczo odrzucił także ten argument. “W żadnym wypadku nie zostało udowodnione, że w czasie wydarzeń oskarżony znajdował się pod wpływem substancji lub zespołu abstynencyjnego, który uniemożliwił mu uświadomienie sobie bezprawności tego, co robi, lub działanie zgodnie z tą wiedzą” – czytamy w orzeczeniu.