Pięć godzin tortur za odmowę oddania kluczyków
50-letni mężczyzna przeżył prawdziwy koszmar w Las Palmas de Gran Canaria. Był bity przez pięć godzin i zamknięty w domu sąsiadów za odmowę oddania kluczyków do wynajętego samochodu. Złamana szczęka, kilka pękniętych żeber, utrata przytomności – to tylko niektóre z obrażeń, jakich doznał podczas brutalnej napaści.
W wyniku przeoczenia oprawców ofiara zdołała uciec z domu swoich porywaczy i zwróciła się o pomoc do patrolu Specjalnej Jednostki Nocnej (UNE) lokalnej policji Las Palmas de Gran Canaria. „Pobili mnie i zabrali mój samochód” – powiedział funkcjonariuszom, którym udało się zlokalizować jednego z napastników i aresztować go.
Brutalna napaść w dzielnicy Tamaraceite
Wszystko zaczęło się o 16:00 we wtorek w domu w dzielnicy Tamaraceite. W środku znajdowała się ofiara i dwóch mężczyzn – braci – którzy ostatecznie stali się jej oprawcami. Bracia w pewnym momencie spotkania poprosili ofiarę, aby dała im kluczyki do samochodu, który właśnie wynajął. Mężczyzna odmówił, wiedząc, że żaden z dwóch nie ma prawa jazdy.
Jego kategoryczne „nie” stało się bodźcem do pobicia, któremu – zgodnie z jego skargą i relacją przekazaną funkcjonariuszom – był poddawany przez pięć godzin w jednym z pokoi. Dwaj bracia zamknęli go w domu, grożąc, że jeśli nie odda im samochodu, nie pozwolą mu wyjść na ulicę.
Desperacka walka o kluczyki
Ofiara, która ukryła kluczyk do żółtego Peugeota 208, powtarzała napastnikom, że nie może im go dać, ponieważ nie mają prawa jazdy, i błagała, żeby go wypuścili. Jego błagania poszły jednak na marne. Po kilku odmowach zaczęło się systematyczne bicie: uderzenia i kopnięcia po całym ciele trwały przez kilka godzin, aż wreszcie bracia odnaleźli ukryty klucz. Zabrali również zegarek z nadgarstka mężczyzny.
Napastnicy mieli już to, czego chcieli, a ich postawa stała się spokojniejsza. Do tego stopnia, że dopuścili się niedopatrzenia, w wyniku którego ofierze udało się uciec z domu.
Ucieczka i wezwanie pomocy
Funkcjonariusze odnaleźli rannego mężczyznę kilka godzin później, około 2:30 w środę, na stacji paliw przy ulicy Cruz del Ovejero. Poszkodowany poprosił o pomoc i opowiedział, co się stało, jednak początkowo był niechętny do współpracy i odmówił podania nazwisk napastników.
Policjanci UNE powiadomili pozostałe służby o kradzieży samochodu i zaproponowali poszkodowanemu przewiezienie go na pogotowie. Mężczyzna stwierdził jednak, że pojedzie o własnych siłach.
Pościg i aresztowanie sprawcy
Kilka chwil później patrol zauważył pojazd podobny do opisanego na rondzie La Ballena, jadący w kierunku GC-3 w stronę dzielnicy Las Mesas. Po sprawdzeniu okazało się, że samochód należał do wypożyczalni, a kierowca nie posiadał prawa jazdy. Jak na ironię, ujawnił się fakt, że nie był to pierwszy raz, kiedy został przyłapany za kierownicą pomimo braku uprawnień.
Lokalna policja zapytała go, czy miał coś wspólnego z atakiem na swojego sąsiada. Początkowo zaprzeczał, ale szybko się załamał. 24-latek przyznał, że uderzył ofiarę, ale „nie zrobił tego sam”. „Nie powiem niczyjego imienia” – krzyczał do funkcjonariuszy, gdy zapytali go o wspólnika. Z ustaleń policji wynikało, że był to jego brat.
Poważne obrażenia i dalsze śledztwo
Napastnik został natychmiast aresztowany pod zarzutami rozboju z użyciem przemocy, uszkodzenia ciała, nielegalnego zatrzymania i naruszenia bezpieczeństwa drogowego. Samochód został zabrany na miejski parking depozytowy.
W tym samym czasie pierwsi interweniujący funkcjonariusze udali się na izbę przyjęć szpitala Doctor Negrín, gdzie lekarze zajmowali się ofiarą. Tam mężczyzna, już spokojniejszy, podał szczegóły napaści. Pierwsze raporty medyczne wskazują, że ma złamaną szczękę, urazy głowy z możliwą utratą przytomności oraz pęknięcia w kilku żebrach.
Aresztowany mężczyzna jest oskarżony o domniemane przestępstwa nielegalnego zatrzymania, przeciwko bezpieczeństwu drogowemu, napaści i rabunku z użyciem przemocy. Śledztwo pozostaje otwarte do czasu zlokalizowania i aresztowania drugiego sprawcy – brata już zatrzymanego mężczyzny.