Kanaryjskie organizacje przygotowują się do złożenia oficjalnej skargi w Ministerstwie Rolnictwa rządu autonomicznego Wysp Kanaryjskich. Domagają się natychmiastowego wstrzymania importu ziemniaków z Izraela oraz wszczęcia pilnego dochodzenia w tej sprawie. Decyzja ta jest reakcją na dramatyczny wzrost importu, który w pierwszej połowie tego roku osiągnął rekordowy poziom.
Dramatyczny wzrost importu o połowę
Dane statystyczne nie pozostawiają wątpliwości – import ziemniaków z Izraela eksplodował w ciągu ostatnich miesięcy. W pierwszej połowie roku na Wyspy Kanaryjskie trafiło aż 3,5 miliona kilogramów izraelskich ziemniaków, co oznacza wzrost o niemal 50 procent w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. To o 1,1 miliona kilogramów więcej niż dotychczas.
W obliczu tej sytuacji mieszkańcy archipelagu coraz głośniej domagają się suwerenności żywnościowej. Uważają oni, że masowy import ziemniaków z Izraela “zagraża zdrowiu i godności Wysp Kanaryjskich”.
Walka o przetrwanie kanaryjskich rolników
Organizacje wspierające inicjatywę wstrzymania importu przedstawiają dramatyczny obraz sytuacji lokalnego rolnictwa. Kanaryjska wieś zmaga się z poważnymi trudnościami w utrzymaniu produkcji na konkurencyjnym poziomie. Według aktywistów, obecna sytuacja “zagraża egzystencji tysięcy rodzin rolniczych” na archipelagu.
Oburzenie mieszkańców osiągnęło punkt kulminacyjny, gdy okazało się, że supermarkety na wyspach w sposób jawny sprzedają ziemniaki importowane z Izraela. Dla lokalnych producentów, którzy nie są w stanie konkurować cenowo z importowanym towarem, jest to szczególnie bolesny cios.
Kwestia zdrowia, a nie tylko ekonomii
Przedstawiciele organizacji podkreślają jednak, że problem wykracza daleko poza kwestie czysto ekonomiczne czy nieuczciwej konkurencji. Ich zdaniem, głównym powodem sprzeciwu nie jest nawet fakt, że lokalni rolnicy nie mogą dorównać cenom produktu pochodzącego z Izraela.
Najważniejszym argumentem przeciwników importu jest zarzut, że izraelskie ziemniaki “trafiają na wyspy z produktami fitosanitarnymi zakazanymi w Unii Europejskiej”. Ten aspekt, według organizacji, “stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludności” archipelagu.
Godność i sprawiedliwość na pierwszym miejscu
Protestujący nie ukrywają, że postrzegają całą sprawę przez pryzmat “godności i sprawiedliwości”. Uważają, że nadszedł czas, aby “wesprzeć lokalną produkcję” i zakończyć zależność od kontrowersyjnego importu.
Środowa rejestracja pisma w Ministerstwie Rolnictwa będzie pierwszym oficjalnym krokiem w kierunku rozwiązania problemu, który od miesięcy wzbudza emocje wśród mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Organizacje liczą na szybką reakcję władz autonomicznych i podjęcie konkretnych działań w celu ochrony lokalnego rolnictwa oraz zdrowia konsumentów.