dramat na teneryfie turysci o krok od smierci w basenie smierci

Dramat na Teneryfie. Turyści o krok od śmierci w “Basenie Śmierci”

Morze nie wybacza lekkomyślności. Kilka tygodni temu grupa młodych ludzi dopuściła się poważnego aktu nieostrożności, a teraz podobna sytuacja powtórzyła się na Teneryfie. To, co wydawało się być idealnym dniem kąpieli w naturalnym basenie obok spektakularnych klifów Los Gigantes na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy, zamieniło się w prawdziwy dramat walki o życie.

Dramatyczna akcja ratunkowa w “Basenie Śmierci”

Czworo kąpiących się turystów znajdowało się o kilka sekund od utraty życia, porwanych przez gwałtowne prądy tak zwanego “Charco de la Muerte” – Basenu Śmierci. Uchwycone przez kamery obrazy wprawiają w przerażenie: ciała walczące o utrzymanie się na powierzchni wody, ręce desperacko wzniesione w geście błagania o pomoc i morze, które zamiast się uspokoić, szarżuje z jeszcze większą furią. Film z tej akcji prezentujemy poniżej.

W obliczu niemożności przeprowadzenia akcji ratunkowej z lądu, nad obszarem pojawił się helikopter Grupy Ratowniczej (GES). W manewrze obarczoną wysokim ryzykiem załoga zdołała uratować z powietrza 44-letnią włoską turystkę, która została uwięziona w skalistym terenie, gdzie każda sekunda była na wagę złota. Jej twarz odzwierciedlała przerażenie kogoś, kto spojrzał śmierci prosto w oczy. Cudem wyszła z całego zdarzenia bez szwanku, jednak stan pozostałych trzech kąpiących się osób wciąż pozostaje nieznany.

Piękno, które zabija

Nazwa “Charco de la Muerte” nie jest przypadkowa. Ta naturalna enklawa, podziwiana za swoje dzikie piękno i malownicze położenie, jest jednocześnie jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na całym wybrzeżu Teneryfy. Podczas przypływu naturalny basen zamienia się w śmiertelną pułapkę bez możliwości ucieczki.

Siła oceanu rozbija się z ogromną mocą o skały, woda napływa i gromadzi się w naturalnym zagłębieniu, a następnie jest odprowadzana przez prąd wsteczny, który bezlitośnie ciągnie kąpiących się w kierunku otwartego morza. Co najbardziej niepokojące: w tym miejscu nie ma ratowników, nie ma służb ratowniczych, nie ma nawet wyraźnego oznakowania ostrzegającego przed niebezpieczeństwem.

Nieświadomość w obliczu zagrożenia

Podczas gdy czworo turystów walczyło o życie, kilkanaście innych osób spokojnie pozostawało w basenie, zupełnie nieświadomych rozgrywającego się dramatu zaledwie kilka metrów dalej. To obraz rażącej nieświadomości i lekkomyślnej turystyki, która mylnie utożsamia naturę z bezpieczeństwem.

Wielu z obecnych tam turystów, głównie obcokrajowców, błędnie wierzyło, że naturalny basen zapewni im ochronę przed niebezpieczeństwami morza. Jednak Atlantyk, zwłaszcza w trudnych warunkach pogodowych, nie robi różnicy między doświadczonymi pływakami a amatorami. Tego dnia wszyscy znajdowali się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Niewidzialni zabójcy – prądy rozrywające

Prądy rozrywające są niewidoczne dla oka, ale mogą okazać się zabójcze. Powstają w momencie, gdy woda z ogromną siłą wdziera się do zamkniętej przestrzeni, a następnie szuka drogi ucieczki i robi to od spodu lub przez wąskie obszary, takie jak szczeliny między skałami. Rezultatem jest niekontrolowana siła ssąca, która może porwać każdego, niezależnie od jego doświadczenia w pływaniu.

Z takim prądem nie można walczyć siłą. Jedyną szansą na przetrwanie jest płynięcie równolegle do brzegu, aż do momentu wydostania się z zasięgu jego oddziaływania. Niestety, gdy pojawia się panika i strach, niewielu ludzi pamięta o tej fundamentalnej zasadzie ratowania życia na morzu.

Charco de la Muerte Teneryfa

Źródło

Scroll to Top
Share via
Copy link