Podczas gdy Wyspy Kanaryjskie świętują spadek liczby przybywających łodzi z Mauretanii, eksperci ostrzegają przed tym, co kryje się za tymi liczbami: polityka eksternalizacji granic, ukryta jako współpraca międzynarodowa, która w praktyce utrwala sytuacje przemocy wobec migrantów.
Spadek liczby przyjazdów – pozorny sukces
Liczba migrantów przybywających na archipelag z Mauretanii spadła o 52% w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2025 roku. W tym okresie na Wyspy Kanaryjskie dotarło 8 178 osób, w porównaniu do 16 976 zarejestrowanych w tym samym czasie rok wcześniej. Chociaż przywódcy polityczni przypisują ten spadek współpracy z Mauretanią – jednym z głównych krajów pochodzenia osób docierających na wyspy szlakiem kanaryjskim, uważanym za najbardziej niebezpieczny i śmiertelny na świecie – organizacje międzynarodowe, takie jak Human Rights Watch, ostrzegają przed nadużyciami w kontrolach migracyjnych, które są również finansowane z funduszy europejskich.
Seria wizyt instytucjonalnych w Mauretanii
Wizyty instytucjonalne u władz w Nouakchott, stolicy Mauretanii, były częste w ciągu ostatniego roku. Wiceministrowie Gabinetu Prezydenta Wysp Kanaryjskich, Octavio Caraballo i Francis Candil (Opieki Społecznej), niedawno udali się do Mauretanii w ramach spotkania z delegacją Unii Europejskiej. Wcześniej, w lutym, to prezydent hiszpańskiego rządu Pedro Sánchez odwiedził ten kraj w towarzystwie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Prezydent Wysp Kanaryjskich, Fernando Clavijo, udał się tam w lipcu.
Wizyty te zaowocowały zobowiązaniem Hiszpanii do przekazania 210 milionów euro, a Komisji Europejskiej kolejnych 300 milionów euro na wzmocnienie polityki kontroli migracji w tym regionie. Jednak alokacja finansowa przełożyła się na rozmieszczenie straży przybrzeżnej, wojska, policji i żandarmerii.
Przemoc wobec migrantów i lokalnych pracowników
Poza kontrolą graniczną mobilizacja ta obejmowała działania sił bezpieczeństwa, które stworzyły sytuacje przemocy wobec osób próbujących migrować do Europy, z Wyspami Kanaryjskimi jako jednym z głównych punktów wejścia. “Jest to rodzaj polowania na czarownice, w którym przenosi się nie tylko migrantów, ale także osoby, które nie są migrantami, poddając je arbitralnym wydaleniom, na przykład na granicę z Mali, w niepewnych warunkach” – potępia ekspertka geopolityczna Beatriz Mesa, autorka takich prac jak “El fracaso de Occidente en África” (Porażka Zachodu w Afryce).
Perspektywy są dalekie od optymistycznych. Polityka eksternalizacji granic promowana przez Unię Europejską – w której Hiszpania “uczestniczy w znaczący sposób” – miała bezpośredni wpływ na kluczowe sektory w Mauretanii. “Są Afrykanie, którzy od lat pracują w mauretańskim sektorze podstawowym, a mimo to padają ofiarą przemocy. Są pracownikami, ale ponieważ nie mają umów ani zezwoleń na pobyt, są wydalani” – mówi Mesa.
Mauretania jako cel migracji zarobkowej
W przeszłości Mauretania została uznana za kluczowe terytorium dla mobilności ludzi. Jest to jeden z krajów docelowych dla osób z Afryki Zachodniej i Środkowej poszukujących pracy. Tysiące z nich ubiega się o azyl na tym terytorium, większość pochodzi z Mali. W 2024 roku na Wyspy Kanaryjskie przybyła rekordowa liczba 46 843 osób. W pierwszej połowie 2025 roku liczba ta wyniosła około 11 500.
“Jeśli na Wyspy Kanaryjskie przybywa mniej łodzi, to dlatego, że istnieje silna presja nie tylko na granicach, ale także w stolicy kraju, gdzie podstawowe sektory Mauretanii są opróżniane z niezbędnej siły roboczej” – wyjaśnia Mesa. Siły roboczej, której elity gospodarcze Mauretanii będą w końcu potrzebować.
Brak mechanizmów ochrony praw człowieka
Próbując wzmocnić ochronę południowej granicy, Europa forsuje politykę, której skutki uboczne wpływają głównie na bezpieczeństwo ludzi. Obecnie, jak twierdzi Mesa, nie ma mechanizmu egzekwowania, który gwarantowałby ochronę podstawowych praw osób wyruszających na szlak atlantycki: “Nigdy nie istniały one w historii eksternalizacji granic, ani nie będą istnieć w przyszłości”.
Maman Sidikou, były przedstawiciel Unii Afrykańskiej w Sahelu i były stały sekretarz G-5 Sahel, zgadza się z tym stwierdzeniem. Sidikou zwraca uwagę, że Hiszpania, a zwłaszcza Wspólnota Autonomiczna, musi być świadoma “głębokich i rzeczywistych przyczyn migracji”, aby móc określić “jak pomóc krajom pochodzenia w promowaniu bezpiecznej migracji”. Ponadto podkreśla, że pomoc “jest potrzebna na dziś, a nie na jutro”.
Obsesja Europy na punkcie kontroli granic
“Obsesją” Europy pozostaje kontrola granic w celu ograniczenia napływu łodzi, zwłaszcza na Wyspy Kanaryjskie. Jednak sposób, w jaki lokalne władze w Mauretanii prowadzą ten nadzór i kontrolę, stwarza poważne sprzeczności. UE nie interweniuje bezpośrednio, ponieważ byłoby to “oczywistą kolizją z jej zasadami i wartościami”, ale pozwala krajom trzecim, potrzebującym wysokich propozycji gospodarczych, na “użycie przemocy” w celu kontrolowania tych migracji.
Wyzwanie jest ogromne, ponieważ kraje pochodzenia osób przybywających na Wyspy Kanaryjskie przechodzą, według słów Sidikou, “rozłam” z powodu zmian politycznych, którym często towarzyszy przemoc. Według eksperta “każda zmiana prowadzi do uwięzienia ludzi, generując w ten sposób okresy dużej niestabilności”.
Brak rozwiązań strukturalnych
W tym kontekście nie można mówić o sukcesie w obliczu spadku liczby przyjazdów na Wyspy Kanaryjskie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że kontrola mobilności jest zarządzana, zdaniem ekspertów, w niewłaściwy sposób. “Nie radzimy sobie z problemami strukturalnymi, które mają związek z rozwojem naszych własnych rynków krajowych” – mówi Beatriz Mesa. Jej zdaniem nie stwarza się możliwości zarządzania migracją z perspektywy lokalnej. Sytuacja po raz kolejny odpowiada “całkowicie kolonialnemu” modelowi.